Kompletnie nieudana.
Wszystko jest nie tak.
Plany się posypały. Te bliższe i te wakacyjne też.
Jestem przerażona.
Tylko wiosna jak co roku.
O jedyne pocieszenie, że zaraz weekend.
Pewnie w końcu całkowicie wiejski. I chyba tak to będzie wyglądać w tym roku.... jak dobrze pójdzie
...
E-szkoła to jest porażka.
Jeszcze chwila i chyba się pozabijamy. Dobrze, że pracuję w biurze i nie ma mnie w domu, bo nie wiem co by było.
Zakrywanie twarzy to kolejna porażka. Duszno i mam napady paniki, więc ograniczam do niezbędnego minimum.
Jak tlenu brakuje mi wieczornego wyjścia do knajpy i kieliszka wina. W domu to jednak nie jest to samo.
Moja kuracja. Ponownie rozważam jej zasadność. Czy w tym momencie minusy nie przeważają. Mam jeszcze ponad miesiąc na podjęcie dycyzji. Byc może zrobię przerwę. Może zakończę. Wizyta on line raczej mi nie pomoże, ale może za miesiąc życie wroci do pewnej normy. Zobaczymy.
Na razie czekam na piątek.
Widziałam już pierwsze pelargonie w ogrodniczym. Można zacząć sadzić :-)