Poprzedni tydzień był morderczy. W piątek skończyłam pracę po godz. 20-tej, a weekend o odpoczynku (czytaj: lenistwie) mogłam sobie pomarzyć.
Dziecko domagało się ogólnej i szczególnej uwagi.
Sklep - wypatrzyła w gazetce promocyjnej bluzki z Monster High (muszę mieć taką fioletową) - nic to, że trochę za duża - pomysły dziecka nie znają granic: "może być tunika do legginsów". No może! Więc wyprawa w sobotę do Auchan. Przy okazji kupiłam jej fajne legginsy. Bo dziecko zaczęło ubierać się samo - w sensie komponowania stroju. Wymyśla, przymierza, komponuje zestawy. Nie zabraniam, niech rozwija wyobraźnię i chodzi w tym, w czym jest jej wygodnie. Uwielbia robić makijaże. Oddałam jej wszystkie kolorowe kosmetyki - i tak nie używam nic poza tuszem do rzęs, cielistym błyszczykiem i czasem kremem BB. Eksperymentuje głównie na mnie - wczoraj zmywałam twarz chyba z pięć razy ;-). Nie chcę jej ograniczać, widzę, że ją ciągnie do różnych zajęć artystycznych: lubi śpiewać, repertuar z "Barbie - Księżniczka i piosenkarka" jest jej ulubionym, śpiewa wszystkie piosenki i tańczy układy. Nieźle jej to wychodzi. W przedszkolu chodzi na zajęcia z tańca, więc nabrała gracji i wszystkie kroki łapie w lot. Pozwalam jej więc na różne eksperymenty i generalnie nie hamuję w realizacjach nawet szalonych pomysłów, nie zwarzając na opinie otoczenia. Niech się rozwija i ma otwarty umysł - to zawsze procentuje.
Przy okazji zrobiłyśmy zakupy papiernicze, bo w przedszkolu kolejny konkurs plastyczny "Moja rodzina żyje zdrowo", więc trzeba coś przygotować. Jeszcze nie mamy pomysłu.
Potem wybrałyśmy się na wieś - w końcu kiedyś trzeba zmienić koła na te z letnimi oponami. Laura tak szalała ze swoim kuzynem, że miała mokrą bluzkę i spodnie. Ale za to ja miałam spokojną chwilę na porządną kawę i sernik z pomarańczami. A w niedzielę wstała z bolącym gardłem. Wolę nie myśleć co z tego wyniknie. Obiecanych rolek i tak nie odpuściła. Ale nie byłyśmy długo, bo to było jej pierwsze wyjście na podwórko.
Ogólnie weekend dość intensywny, ale córka padła dopiero po godz. 21 - z tym że do końca filmu Monster High na Disney Channel nie dotrwała - znaczy to, że była na prawdę zmęczona.
Może kolejny weekend będzie spokojniejszy?! Może kwiatki na balkonie posadzę jednak w tym roku.
Wracam do roboty, muszę skończyć to czego nie dałam zrobić rady w piątek mimo dwunastu godzin pracy...